środa, 3 lipca 2013

Five.

Darcy Ward smacznie spał w łóżku dziewczyny. Wyglądał uroczo z lekkim uśmiechem i  roztrzepanymi włosami. Weronika siedziała w wygodnym fotelu i spoglądała na słońce. Było prawie południe, a chłodny, listopadowy wiaterek po cichu wkradł się w cztery ściany. 

Ma dzisiaj iść na imprezę kuzynki. Jakoś wszystkie chęci z niej uleciały. Wstała i po cichu położyła się koło Australijczyka. Tak na prawdę nie wiedziała, dlaczego jest dla niej tak cholernie ważny. Przecież jest tylko pierdolonym dzieciakiem. Wulgarnym, czasami agresywnym, lubiącym imprezy, seks i alkohol. Otóż to. Taką opinię wyrobili mu inni. Opinię pierdolonego dziwkarza.  Racja w tym, ale tylko po części.
Bo wiecie, Darcy Ward ma uczucia.

Chłopak przebudził się i zaspanymi oczami wpatrywał się w zamyśloną twarz osiemnastolatki. Uśmiechnął się pod nosem. Filigranowa brunetka o czysto niebieskich oczach i pięknym uśmiechu. Chyba się zakochał. A może to tylko zauroczenie ? No bo przecież nic o niej nie wie. Jak można kochać kogoś, kogo się nie zna ? A jednak on potrafił. Potrafił zakochać się w kimś zupełnie obcym.

- Dzień dobry Darcy. - spojrzał na rozpromienioną buzię dziewczyny.
- Dzień dobry. Długo spałem ?
- Nie, skądże. Jest dopiero południe.
- Głodny jestem.
- No cóż. Bozia rączki dała. - zamierzała wstać, lecz chłopak pociągnął ją z powrotem na łóżko.- Proszę. szepnął, przytulając ją.
- Oj Piegusku. Chodź.

*w kuchni*
- DARCY ! - krzyknęła, gdy chłopak wysypał na nią mąkę. - Czy ciebie do reszty popierdoliło ?! - W odpowiedzi uzyskała tylko szyderczy śmiech chłopaka i poczuła przeraźliwe zimno.

Biegali po całym domu, póki chłopak nie zamknął się w łazience. Po dłuższej chwili Weronika zrezygnowała i poszła zdjąć mokre, jak i brudne ciuchy. Poczuła na talii ręce chłopaka.

*kilka godzin później*

- Cześć Chris.
- Hi. Gdzie rudy ?
- Lodówka.
- No tak. RUDY ! 

Z kuchni wyłonił się Ward z pełną buzią. - Co chcesz ? - powiedział prawie niezrozumiale, opluwając się przy okazji jedzeniem.

- Darcy naprawdę ? 
- Co ?
- Na prawdę jesteś aż tak dzieciny, żeby opluwać się jedzeniem ?
- Oj tam. Ale tak w sumie, to dobre masz to ciasto.
- To nie ciasto, to placek drożdżowy.

Kolejne dni mijały Weronice w spokoju. W klubie nic wielkiego się nie działo, więc postanowiła odwiedzić Gorzów. We wtorkowy ranek wsiadła do samochodu i ruszyła do stolicy lubuskiego. Było bardzo ładnie. świeciło słońce, a temperatura dochodziła do 15 stopni. Droga minęła jej stosunkowo szybko, i już koło 14 parkowała na podjeździe wujka. Przywitał ja 4-letni Oskarek.

- Weronika ! - zawołał chłopczyk i mocno przytulił kuzynkę.
- Cześć młody ! Gdzie masz rodziców ?
- Tata w warsztacie, a mama do dziadków pojechała. A ja pomagam tacie przy motorze.
- Będziesz jeździł ?
- Taak ! Tylko ciii, bo mamusia nie wie.
- Przysięgam, że nic jej nie wygadam. A teraz chodź do taty. - wzięła chłopca za rękę i poszli w stronę warsztatu za domem. Mały już z daleka krzyczał, że Weronika przyjechała.
- Cześć wujku !
- Cześć Weronisiu ! Żeś się nawet nie pochwaliła, że u wroga pracujesz ! Ładnie to tak ?
- Jakoś tak wyszło. Na razie na ten sezon tam będę, później może przyjdę do Gorzowa. A poza tym, w Toruniu jestem fizjoterapeutką. Przy motorach pomagać nie będę.
- Ty fizjoterapeutką ? To współczuję toruńskim zawodnikom.
- No dziękuję wujku !
- Oj, przecież żartuję. A teraz może byś mi pomogła a nie stoisz i patrzysz !
- Już, już. A co dokładniej robimy ?
- Wszystko !
Tak więc, przez kilka godzin 'bawili się' przy motorze. Oskarek oczywiście też starał się pomagać. Ostatecznie pod wieczór wszystko skończyli i mały mógł pojeździć. Weronika została u rodziny na noc. Jutro planowała spotkać się z Bartkiem i Matejem.

- Weronika ! - zawołał Zagar, gdy tylko dziewczyna weszła do kawiarenki.
- Matej .... powietrza ....
- Tęskniłem za Tobą.
- Ja za Tobą też Matej. - jeszcze raz przytuliła Słoweńca.
- Ej, a ja to co ? Ja też tęskniłem ! - wtrącił się oburzony Bartek.
- Za tobą też tęskniłam młody. - uwolniła się z objęć starszego z chłopaków i przytuliła Zmarzlika.
- Tylko nie młody !
- Oj przepraszam.
- Kiedy wracasz do Gorzowa ?
- Na pewno nie w sezonie 2011.
- Bo ?
- Bo na ten sezon jestem fizjoterapeutką w Apatorze.
- Będziesz pracować dla wrogów ?! - podniósł głos Bartek, na co dziewczyna się zaśmiała.
- Za rok wrócę i będę pracować z Wami.
- Ale to tak dłuuuugo.
- Przeżyjecie. Z resztą, nie macie wyjścia.

Rozmawiali tak przez dłuuugi czas. Wybrali się na spacer po bulwarze, a później każdy poszedł w swoją stronę. Obiecali sobie jednak, że tym razem nie stracą kontaktu. Pod wieczór pożegnała się z rodziną i obiecała, że wpadnie na święta. Późno w nocy wróciła do domu.

___________________________________________________
Tak więc powracam ! Rozdział może i nie jest za długi, ale nie chcę na siłę go przedłużać. Mam nadzieję, że się spodoba :D

6 komentarzy:

  1. bardzo fajny rozdział.
    Darcy - co z niego za dziecko, że mówi z pełną buzią. Nie ładnie :D
    Nie ma to jak pracować dla wrogów.
    Bardzo dobrze mi się czytało.
    Czekam na nn.
    zapraszam do mnie na blog o braciach Pawlickich:
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Darcy jest cudowny! ;d.

    Zapraszam do mnie na 1. rozdział :)

    http://addictedtospeedway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <3. Zapraszam do mnie *-* http://zmiloscianigdyniewygrasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://aussielovestory.blogspot.com/ zapraszam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekko się czyta :) przyjemnie opowiadanie :3
    Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że niedługo dodasz coś nowego ;)
    Przy okazji zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam, ale może Ci się spodoba :)
    http://na-pelnym-gazie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny pliss ... Zapraszam do mnie http://aussielovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń